Czym jest autopilot, oraz jak to się dzieje, że zdarza Ci się nie pamiętać drogi, którą jeździsz od wielu lat (i jeszcze parę innych rzeczy ;). Jeśli nie czytałeś pierwszej części artykułu, możesz ją znaleźć tutaj.
Gdy kupujesz telefon dostajesz go z ustawieniami fabrycznymi narzuconymi przez producenta. Nowy świeży telefon działa zazwyczaj bez zarzutu, aplikacje otwierają się szybko, a telefon lśni nowością. Możesz mieć autentyczna radość z jego używania. Sprawdzasz, dotykasz, ściągasz nowe aplikacje. W pewnym momencie pojawią się jakieś ryski, zarysowania. Z upływem czasu ten wychuchany model staje się kolejnym narzędziem, na którego nie zwracasz uwagi. W pewien sposób coś podobnego dzieje się i z nami. Jako małe dzieci, chłoniemy świat za pośrednictwem wszystkich zmysłów, świat jest nowy i wibrujący. Później powoli nasze postrzeganie zaczyna się zmieniać. Delikatnie zaczynamy okopywać się w naszych nawykach oraz automatyzmach. Takie “nawykowe okopy” mają swoją funkcję – chronią nas i sprawiają, że możemy się czuć w nich bezpiecznie.
Jest z nimi jeden problem. W okopach nie masz zbyt dużej swobody w chodzeniu, a i widok kiepski. W pewnym momencie może pojawić się poczucie, że coś tracisz, bo prawdziwe życie wydarza się poza okopami. Ten brak obecności i podróżowanie w świecie swoich myśli, automatyzmów, koncepcji nosi nazwę autopilota.
Badania pokazują, że ponad 40 procent czasu nasz umysł wędruje. Podróżujemy do przeszłości, odwiedzamy przyszłość. Analizujemy różne wersje wydarzeń i potencjalne skutki dla nas. Im bardziej jesteśmy w naszych myślach, tym bardziej ciężko jest nam być obecnym w naszych aktywnościach, kontaktach oraz mieć świadomość naszych potrzeb. Dziś współczesna neuropsychologia bardzo dobrze tłumaczy koncepcję autopilota.
Mindfulness i mózg
Dużo do powiedzenia ma tu badanie Normana Farb („Mindfulness meditation reveals distinct neural modes of self-reference„) oraz zespołu naukowców z Uniwersytetu w Toronto. W swoim badaniu, koncentrowali się oni na tym jak człowiek przeżywa to co dzieje się z nim w danym momencie. Udało im się odkryć, ze każdy z nas może przeżywać rzeczy na dwa podstawowe sposoby.
Pierwszy układ, nazwijmy go “narracyjnym” to nasze ustawienie startowe, czyli takie które uruchamia się najczęściej i robi to spontanicznie. Obejmuje on takie obszary jak kora średnia przedczołowa oraz hipokampus. Układ narracyjny prowadzi z Tobą nieustający dialog. To on może sprawiać, że jesteś drugi dzień na wakacjach, moczysz nogi w morzu i myślisz o mailach, które czekają na Ciebie za dwa tygodnie, oraz o kupnie wyprawki do szkoły.
Układ narracyjny uruchamia się również kiedy myślisz o sobie lub o innych. Wraz z myślami pojawia się scenariusz, lub wiele możliwych scenariuszy. Pojawia się myślenie o przeszłości, gdzie widzisz siebie w różnych sytuacjach, zaraz za tym może pójść odnoszenie się do przyszłości. W tym momencie przestajesz mieć drugi dzień wakacji, nie czujesz swoich nóg w wodzie, ale jesteś w pracy.
Układ narracyjny nie jest złem wcielonym. Jeśli zauważyłeś go u siebie nie musisz od razu biegnąć na kurs Mindfulness czy do psychoterapeuty. Problem pojawia się wtedy jeśli zauważasz, że funkcjonujesz tylko w ten sposób.
Tym czego potrzebujesz jest równowaga, którą daje drugi układ. Nazwijmy go tutaj układem “doświadczeniowym”. Gdy koncentrujesz się na przeżywaniu swojego doświadczenia i czujesz chłód morza, wiatr oraz słońce na skórze – w Twoim mózgu zaczynają być aktywne zupełnie inne obszary. Zaczyna działać wyspa – która zajmuje się (w dużym uproszczeniu) odczuwaniem i przetwarzaniem bodźców pochodzących z ciała. Wraz z wyspą aktywuje się przednia część zakrętu obręczy – obszar ten jest kluczowy dla umiejętności zmiany uwagi. Kiedy układ doświadczeniowy działa, jesteś bardziej tu i teraz i zajmujesz się doświadczaniem, a mniej podróżowaniem do przyszłości.
Oba układy są nastawione do siebie antagonistycznie, czyli niespecjalnie siebie lubią. Co to znaczy? Znaczy to, że jeśli jesteś w domu po pracy/ jedziesz na motorze/ jesz kolację z bliską Ci osobą* (wybierz co chcesz*) i myślami jesteś w tym co działo się w pracy (układ narracyjny), nie tylko nie będziesz miał z tego frajdy, ale możesz zrobić sobie lub innym krzywdę. Idąc odwrotnym torem – im bardziej koncentrujesz się na doznaniu, tym bardziej osłabiasz wędrówkę myśli i cieszysz się doświadczaniem.

Mindfulness. W równowadze.
Do życia potrzebujemy obu układów. Bez układu narracyjnego nie bylibyśmy w stanie planować, ustalać sobie celów, oraz być efektywnym w swoich działaniach. Bez układu doświadczeniowego, ograbiamy siebie z radości przeżywania chwili i cały czas jesteśmy w naszej głowie i naszych myślach. Stąd bliska droga do braku satysfakcji, wypalenia zawodowego czy depresji.
Jesteśmy tym co powtarzamy. Z każdym wyborem na co kierujemy naszą uwagę, nasze połączenia w mózgu staja się silniejsze. Wczorajsze, powtarzane wybory staja się dzisiejszym nawykiem. Na siłowni najczęściej nikt nie mówi – wiesz będę koncentrował się tylko na prawej ręce bo mam ją silniejszą. Tak samo, aby dobrze funkcjonować i cieszyć się życiem (żeby nie powiedzieć o zdrowiu psychicznym), potrzebujemy obydwu układów. Jeśli czujemy, że za bardzo rozwinęliśmy jeden z nich, zawsze jest czas aby skupić się i na drugim. Szczęśliwie dzięki zjawisku neuroplastyczności mamy na to całe życie. 🙂
Warto przeczytać
New Study Shows Humans Are on Autopilot Nearly Half the Time