Postawy uważności. W tym cyklu chcielibyśmy opowiedzieć Ci więcej o postawach, tworzących fundament uważności. Tym razem „zaufanie”.
„Wątpliwość lub zaufanie, które pokładasz w innych, jest ściśle związane z wątpliwościami i zaufaniem, jakie masz w sobie.” Khalil Gibran
Zaufanie to kolejna z postaw Mindfulness, którą rozwijamy podczas praktyki uważności. Mówimy tu o zaufaniu do samego siebie oraz do swoich emocji i odczuć w ciele. Mówiąc prościej – zaufaniu do swojego własnego doświadczenia. Przyznam szczerze, nie jest to łatwe. Dziecko, gdy rodzi się, ma z reguły dużo zaufania do samego siebie. Gdy jest mu chłodno i głodno – płacze, gdy jest mu dobrze – może się śmiać, bawić. W pewnym momencie – zaczynamy dorastać. Pojawia się coraz więcej “trzeba”, “konieczne”, “wymagane jest”, etc. Naturalny bieg emocji może być wstrzymywany przez rodzicielskie lub szkolne przykazy: “nie smuć się, nie gniewaj się, nie płacz” i wiele innych.
Niektóre emocje, zachowania czy nawet stany fizyczne w naszym domu mogą mieć gorszy PR i być “persona non grata”, a w pewnym momencie przychodzi poranek, gdy okazuje się, że jesteśmy już dorośli i kompletnie nie ufamy sobie lub nie ufamy jakimś częściom naszego doświadczania.
Rozwijanie zaufania podczas praktyki medytacyjnej to świadomość naszych stanów emocjonalnych, myślowych czy fizycznych, oraz „zręczne” zajmowanie się tymi stanami . To również świadomość tego, jak nasz aktualny kontekst i historia naszego życia może zapraszać dane stany.
Popatrzmy na to na przykładzie. Podczas praktyki przychodzi do Ciebie doświadczenie nudy. Wdychasz to powietrze, wydychasz i nic się nie dzieje. Czujesz nudę. Nie musisz jej odrzucać, nie musisz się zajmować czymś co sprawi, że ona zniknie. Po prostu ją czujesz. Po prostu tak masz. Oddychanie i czucie swojego oddechu może być bardziej niż nudne. Szczególnie na początku. Po po prostu czujesz tą nudę, czujesz swój oddech i praktykujesz dalej.
Kolejne dziesięć minut praktyki uważności. Nuda znikła. Czujesz smutek. Tak w tym momencie masz. To nie jest żadna aberracja. To nie jest żaden błąd w matriksie. Po prostu czujesz smutek. Smutek zwykle pojawia się, gdy nam czegoś brakuje, gdy nie mamy do czegoś dostępu. Być może podczas tej praktyki nagle okaże się co wiąże się z Twoim smutkiem, jakie jest jego źródło, a być może nie pojawi się nic konkretnego.
Zaufanie do emocji znaczy też, że szanujesz swoje emocje i to co mają Ci do przekazania. Nie próbujesz od nich uciec. Nie dajesz prymatu logice i rozumowi,ale rozumiesz i czujesz, że każdy element Twojego doświadczenia może być w jakiś sposób znaczący. Każdy.
Znaczące jest na pewno Twoje ciało i to co ma Ci ono do powiedzenia. Zaufanie to rozumienie swojego zmęczenia i każdego innego doświadczenia w ciele. Zaufanie to dokonywanie wyborów, które mogą być dobre dla Twojego ciała i samopoczucia.
Im bardziej ufam wrażeniom w ciele, czy emocjom, które pojawiają się podczas praktyki uważności, tym większa jest szansa, że uda mi się to zaufanie zaprosić do codzienności i tak zwyczajnie bardziej sobie ufać w całym życiu poza poduszką medytacyjną. Statystycznie tego kawałka życia jest zwykle więcej niż “poduszkowego” czasu.
Zaufanie to nie wiara
Dobrze jest mieć świadomość, że zaufanie do własnego doświadczenia to nie to samo co “wiara”. Wiara może być ślepa. W zaufaniu przynajmniej tak jak sam to przeżywam – jest miejsce na to, że nie zawsze będę w stanie nazwać to co doświadczam, albo, że mogę się mylić i/lub nie być do końca pewny co czuję lub przeżywam. Co prowadzi nas do jednej z wcześniejszych postaw, które opisywałem czyli akceptacji.
Bez zaufania do siebie i swojego doświadczenia, trudno o świadomość własnych granic. Czasem bardzo łatwo zauważyć to podczas praktyki uważnego ruchu, gdzie nie czując siebie i swoich granic, mogę bardzo łatwo zacząć się przekraczać. Jeśli przekraczam się podczas praktyki, istnieje też duża szansa, że robię to też w innych obszarach swojego życia. Podobnie jak z opisywanym wcześniej ocenianiem.
Ekspert od swojego doświadczenia
Zaufanie nie jest łatwe do rozwijania, bo praktycznie każdy problem z obszaru zaburzeń psychicznych, czy chorób z tego obszaru będzie wpływał na nasze zaufanie do samego siebie. Każda trauma, którą doświadczyliśmy może zabierać nam kawałek tego zaufania lub wręcz przeciwnie rozwijać tak wielką wiarę do swojego doświadczenia, że nie da się tam nawet włożyć szpilki.
Gdy myślę o zaufaniu, to myślę jak bardzo mylący jest czasem sam zwrot “nauczyciel Mindfulness”. Sam go używam w słowie pisanym, ale nie mówię o sobie “nauczyciel”, o wiele bardziej wolę termin facylitator. Słowo nauczyciel to dla mnie słowo, które od razu wprowadza swego rodzaju brak równości. Nauczyciel to ten, który wie lepiej. Jeśli na sali jest ktoś, kto wie wszystko lepiej, to jak mam zacząć ufać sobie i swojemu doświadczeniu?
Każdy z nas jest najlepszym ekspertem od swojego doświadczenia. Żeby zacząć sobie ufać nie zawsze potrzebujemy nauczyciela, guru, lamy czy coacha z certyfikatem, ale na pewno potrzebujemy zatrzymania.
Dopiero zatrzymując się – możemy bardziej skłonić się ku wewnętrznemu doświadczeniu i zacząć je zauważać. Gdy biegniemy, gorzej widzimy i nie zawsze łatwo jest nam czuć siebie. Jeśli chcemy ufać szeptom naszego ciała czy emocji, potrzebujemy odrobinę ciszy, którą daje nam zatrzymanie…